środa, 25 lipca 2012

Diana

Tego się nie spodziewałam, ale już z doświadczenia wiadomo, że lalki przyciągaja do siebie 'koleżanki'
Tradycyjne, jak co wekeend, byłam w Piotrkowie na targu. Poprzeglądałam pierwsze stoiska. Idąc dalej, w pierwszy rząd, nagle zamarłam. Myślałam, że to sen. Myśląc "O matko, lalka, lalka" Podniosłam pannice, uradowana oglądałam ją ze wszystkich stron. Bałam się, że jak usłyszę cenę, to mi się wszystkiego odechce. I co, cuda się nie zdarzają?! Kupiłam ją badzo, bardzo tanio Szybko pognałam z nią w stronę samochodu, bo już dalej iść nie zamierzałam
Laluszka posiada certyfikat autentyczności, oraz jest stęplowana z tyłu korpusu. Pochodzi z edycji limitowanej na 500 sztuk. Moja ma numer 246
A co do strony technicznej. Lalkę rozebrałam, ubranka wyprałam i wypłukałam w płynie do płukania, bo nie miały zbyt przyjemnego zapachu. Dianie, bo takie dostała imię, wymyłam brudną i zakurzoną buźkę. Włosy dokładnie rozczesałam oraz wyczyściłam i zaplotłam w dwa warkocze. Co wynika z certyfikatu, laleczka jest ręczne robiona. Ma również śliczne wyprofilowane kończyny oraz szklane, niebieskie oczęta. Strój spodobał mi się, więc go zostawiłam.

Po przyniesieniu:

I teraz:




1 komentarz:

  1. piękna jest. super, że masz takie ciekawe hobby:) ja osobiście kolekcjonowałam kucyki hasbro z lat 80-90:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! ♥